środa, 25 lipca 2012

Prolog

*Jej perspektywa* 1 rok wcześniej
- Obiecuję - wyszeptałem i uśmiechnąłem się do niej. Jednak ona nie odpowiedziała mi tym samym.
Może jeszcze nie była gotowa, aby się odezwać? Może nie chciała? Nadal wpatrywała się w nasze wspólne zdjęcie wykonane niedawno przez jej brata. Jej twarz (na zdjęciu) została już lekko zamazana przez łzy, które dotychczas wyleciały z jej oczu.
- Spojrzysz na mnie? - zapytałem. Odwróciła twarz w moją stronę. - Odezwiesz się?
- I co mam powiedzieć? Że mnie to cieszy?! - krzyknęła, a w jej głosie można było wyczuć wyraźny smutek. Z oczu mojej ukochanej wylał się strumień. Przytuliłem ją, ale ona mnie zwyczajnie odepchnęła. - Przytul swój mikrofon! - Momentalnie wstała z kanapy, na której siedzieliśmy i przykucnęła przy ścianie. - Zostaw mnie! - Schowała głowę w kolana.
- Co się stało? - Do pokoju weszła jej matka. Jednak moje spojrzenie mówiące "Proszę, niech pani wyjdzie i zostawi nas samych" zmusiło ją do powrotu do kuchni. Wychodząc zamknęła drzwi. Podszedłem do niej, złapałem jej rękę, odwzajemniła uścisk.

* Jego perspektywa
Kiedy złapał mnie za rękę - wymiękłam. Dokładnie 10 minut później siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie. Ja "robiłam zapasy" na kolejne miesiące, a on opowiadał plan jego menadżera, jak to podbije świat. Starałam się go słuchać, ale nie wychodziło. Musiałam się cały czas opanowywać, by nie krzyknąć. Spojrzałam na zegarek.
- Ojej! Już 17! - krzyknęłam.
Wyrwałam się z objęcia, podbiegłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania, czyli żółtą tunikę z napisem "Directioner", szare przetarte już rurki i żółte sandały na małych szpileczkach. Pobiegłam do łazienki przebrać się. Wróciłam do mojego pokoju. Rozmawiał przez telefon ze swoim tatą. Podbiegłam do toaletki, włączyłam lampkę i włożyłam kolczyki - koła, a na rękę czarną bransoletkę. Rozwinęłam zestaw z kosmetykami, pociągnęłam po oku czarną kredką, a powiekę pomalowałam szarym cieniem. Przejechałam czarnym tuszem po rzęsach, a błyszczykiem po ustach.
- Oj, kochanie, nierówno pomalowałaś usta. - Podszedł do mnie, objął w pasie i pocałował.
- Przestań, zostaw... - odparłam, ale po 5 sekundach odpuściłam.
- Jeszcze moment, jeszcze troszkę rozmazane. - zażartował.
Zjechaliśmy windą na sam dół (tzn. parter).
- Mamo, jedziemy na lotnisko. Jak dojedziemy to zadzwonię do kierowcy, żeby po mnie przyjechał. - Moja rodzicielka przytaknęła.
- Powodzenia. - Mrugnęła do niego.
Pod domem stała już zamówiona taksówka. Wsiedliśmy. Wytłumaczył mi, że jego rzeczy wzięła matka. Usiedliśmy w środku. Podał mi pepsi. Nie zdążyłam nawet się napić, bo już po chwili przykleił się do moich ust. Kiedy dojechaliśmy na lotnisko, zanim wsiadł do latającej machiny, przytulił mnie i szepnął: "Kocham Cię i obiecuję".

*Jego perspektywa*
Powoli traciłem ją z oczu...

*Jej perspektywa
Z każdą sekundą coraz bardziej chciało mi się płakać. Miałam wrażenie, że ktoś powoli wbija mi nóż w serce. To boli... Przecież wiem - on nie wróci. Zapomni o mnie. Oleje.
Zadzwoniłam do kierowcy, by przyjechał. Kiedy dojechałam do domu, położyłam się na łóżku, wyciągnęłam paczkę chusteczek i wreszcie uwolniłam wszystkie duszone w sobie emocje. Krzyczałam, przeklinałam. To był najgorszy dzień w moim życiu.
Po męczącej godzinie krzyków i pociągania nosem, oddałam się w "Objęcia Morfeusza"...

Wasza Daria xx

poniedziałek, 23 lipca 2012

Na początek

Cześć. ♥
Witam wszystkich na moim pierwszym blogu utworzonym w serwisie blogspot/blogger.
Mam na imię Daria.
O czym będzie to opowiadanie? Przede wszystkim o problemach teraźniejszej młodzieży. W wątek wplotę troszkę miłości, nienawiści i przyjaźni. Postaram się dołożyć wszelkich starań, by moja opowieść intrygowała czytelników.
Szkoła - mój priorytet. Nie obiecuję, iż nowe rozdział będą pojawiać się codziennie. Mam nadzieję, że uda mi się opublikować jeden na tydzień.
Na koniec dodam, iż proszę o jak najwięcej komentarzy. Jak zapewne wiedzą inni blogerzy, to one zachęcają do dalszego pisania.

Wasza Daria xx