Siedzieliśmy przed salą operacyjną i w napięciu oczekiwaliśmy jakiejkolwiek informacji o Jenny. Louis nareszcie spoważniał i przeprosił nas za swoje zachowanie. Moje rozmyślania przerwał trzask zamykających się drzwi. W momencie podnieśliśmy się z krzeseł (z wyjątkiem Malik'a) i pokierowaliśmy w stronę lekarza.
- Udało się? - zapytał Chris z nadzieją w głosie. Patrzył na nowo-poznanego lekarza niemalże zamkniętymi oczami.
Dr. Smith to niski mężczyzna ze stażem życiowym ok. 55 lat. Jego niebieskie oczy spoglądają na pacjentów i ich bliskich zatroskanym wzrokiem, a blond loki sprawiają, iż wydaje się bardziej sympatyczny. Jest masywny i słabo umięśniony.
Zmęczenie wygrywało z determinacją.
- Brat. - oznajmił.
Skinąłem głową w stronę Niall'a, przebywającego obok lekarza. Zrozumiał mnie, podszedł do Zayn'a i szturchnął go lekko w ramię. Chłopak ociężale otworzył oczy. Tak, zasnął ze zmęczenia. Sen najlepszym lekarstwem na ból, jak powiadała moja babcia. Poderwał się z siedzenia i natychmiast pojawił się obok mnie.
- Żyje? - odezwał się mulat. Wlepiliśmy oczy w dr. Smitha.
- Tak. - odpowiedział. Westchnęliśmy, wyrażając wielką ulgę. - Jest w śpiączce, przewidujemy, iż niedługo wystąpi obrzęk mózgu, jednak proszę się nie przejmować.
- Mamy się nie przejmować?! - zdenerwował się Harry. - Jennifer jest w śpiączce, po poważnej operacji, a my mamy się nie przejmować?!
- Harry! - przywołała go do porządku Natalie. - Uspokój się. - poprosiła. Styles natomiast, niczym potulna owieczka, zrobił krok do tyłu i zwiesił głowę.
- Możemy ją zobaczyć? - zapytał Zayn.
- Tak, ale nie za długo. Sala 12 pooperacyjna. - odparł lekarz. Skierowaliśmy się w stronę wskazanego miejsca, przed odejściem rzuciliśmy do lekarza ciche "Do widzenia". Kiedy stanęliśmy pod salą głos zabrał Christopher.
- Może każdy z nas wejdzie na 3 minutki do Jennifer. Każdy OSOBNO. - zasugerował, podkreślając ostatni wyraz.
- Mhm. - odpowiedzieliśmy cichym pomrukiem. Pierwszy do pomieszczenia wszedł Zayn.
^Oczami narratora^
Wszedł do średniej wielkości pomieszczenia. Już w drzwiach stwierdził, iż sala nie prezentuje się zbyt okazale. Spojrzał na odrapane, białe ściany, a po jego umięśnionym ciele przeszedł dreszcz. Postawił nogę na ciemnobrązowej podłodze. Przebywał właśnie w sali dla czterech osób, ale swoją uwagę skupił tylko na jednym legowisku. Leżała tam, przykryta do dekoltu niebieską płachtą. Usiadł na krześle obok łóżka. Pod oczami dziewczyny dostrzegł fioletowe półokręgi. Blada cera i szare usta sprawiały, że Jennifer wyglądała niczym potwór.
- Enny? - zaczął Zayn. Złapał jej zimną dłoń. - Chciałem cie powstrzymać. Ty wiesz, że chciałem, prawda? - zapytał. Trwał chwilę w ciszy. Oczekiwał odpowiedzi? Zastanawiał się nad następnymi słowami? Nie. Zwyczajnie zamarł. Wreszcie "wrócił do żywych". - Brakuje mi ciebie. Kocham cię. - wyszeptał. Pojedyncza, samotna łza poleciała po jego policzku. Otarł ją rękawem bluzy. - Wróć do mnie. Wróć do nas. - poprosił. Głos mu się łamał. Czuł, iż za chwilę się rozpłacze. Wcale nie jest taki mocny. "Wrażliwy bad boy". Złożył delikatny, krótki pocałunek na czole swojej przyjaciółki i wyszedł.
- Cześć, Jennifer. - przywitał się ze swoją siostrą Chris. - Przepraszam. Wiem, powinienem cie pilnować... Zaraz po twojej piosence źle się poczułem. Podczas niej wypiłem kilka drinków. Nie myśląc zbyt dużo wyszedłem z willi i wróciłem do domu. Na miejscu położyłem się spać. W nocy zadzwoniła do mnie Natalie. Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że ty tam zostałaś. Tak mi z tym źle. - wyjaśnił. - Czekam na Twój powrót. Kocham cie. - Obdarzył jej policzko pocałunkiem i pokierował się w stronę drzwi.
- Jenny, tak cie przepraszam. Miałam mieć na ciebie oko, a to Zayn się Tobą zajął. Źle mi bez ciebie. Kocham cie, ale ty przecież to wiesz. - uśmiechnęła się Natalie.
- I co mam ci powiedzieć? Nie mam pojęcia. Jesteś wspaniałą dziewczyną, taką ciepłą i miłą. Wszyscy tęsknimy i chcemy mieć cie tutaj z powrotem. - oznajmił Liam.
- Dlaczego nam to zrobiłaś? Dlaczego zrobiłaś to sobie? Byliśmy pijani. Wstydzimy się tego. Mogliśmy się bardziej się tobą zająć. - stwierdził blondyn.
Harry spoczął na krześle obok Soond i nie odzywał się.
- Hej, Jenny. To ja Louis. Dziecinny, ale twój. - podkreślił ostatnie słowo. Zrobił minutę przerwy, aby następnie wylać z siebie potok słów. - Wczorajszy dzień był najlepszym w moim życiu. Najpierw poznałem ciebie. Piękną, miłą, ale i rozrywkową nastolatkę. Rzadko takie widuję. Przeważnie jeśli jakaś dziewczyna potrafi się zabawić, to jest chamska lub choć trochę niemiła. Ja tak sądzę. Później impreza. "Wisienką na torcie" okazał się nasz pocałunek. - opowiedział. - Kocham cie. Boże, dziewczyno, widzisz co ze mną robisz?! - zaśmiał się. - Zastanawia mnie od kiedy jestem taki uczuciowy... Ehh, nieważne. - stwierdził. Musnął jej wargi swoimi i wyszedł z pomieszczenia. Tam spotkało go wściekłe spojrzenie Zayn'a.
^Oczami Liam'a^
Staliśmy przed salą, a Natalie rozmawiała z matką Jenny. Po zakończonej konwersacji odezwał się Zayn:
- Idę na papierosa. Ktoś ze mną? - zapytał. Wymieniliśmy pomiędzy sobą spojrzenia.
- Ja. - odparli jednocześnie Hazza, Louis, Niall, Chris i Natalie. Opuściliśmy szpital, ja w celu "eskorty". Każdy dostał papierosa od Malika. Kiedy mieliśmy już wracać, usłyszałem głos za plecami.
- Liam?
Wasza Daria xx