^Narrator^
Minęło już dziesięć dni od tragicznego wypadku, który wstrząsnął życiem rodziny i przyjaciół poszkodowanej. Każdego dnia One Direction, Natalie, Chris, David, a nawet nowo poznane Perrie, Danielle i Eleanor odwiedzali Jennifer w szpitalu.
Niall i Natty bardzo się do siebie zbliżyli. Stali się nierozłączni, jednak twierdzą, iż są tylko przyjaciółmi. Czy aby na pewno? Czas pokaże...
Urszula i John zawitali do szpitala tylko kilka razy. Częstszym widokiem pielęgniarek była Emily. Mała dziewczynka prosiła swojego brata o możliwość "spotkania" z ukochaną siostrą. Zwykle nastolatek jej ulegał. Kto byłby nieugięty przy tęsknym wzroku dwulatki?
Za każdym razem Milly wspinała się na paluszki w celu muśnięcia wargami policzka Jenny. Wierzyła, iż "Jenna jest śpiącą królewną, którą obudzi pocałunek księcia". Kiedy zorientowała się, że nic nie zdziała, kazała KAŻDEMU obecnemu pocałować nastolatkę.
Nastał kolejny szary dzień. Wokół łóżka Jennifer zebrali się bliscy, ale także nieznajomi jej ludzie. Po lewej stronie łoża siedziały dziewczęta, zaś po prawej chłopcy.
Rutyna. Każdy z nich poznał znaczenie tego słowa w ciągu paru dni.
- Długo jesce? (Długo jeszcze?) - zapytała wyraźnie znudzona Emi.
- Proszę? - odpowiedziała jej pytaniem Perrie.
- Długo jesce mamy cekać, as Dzenna siem obudzi? (Długo jeszcze mamy czekać, aż Jenna się obudzi?) - wyjaśniła.
- Możliwe, że wcale nie tak długo. - oznajmił dr. Smith, który jakby znikąd pojawił się w pomieszczeniu. - Możliwe jest, że stanie się to dziś. - dokończył, widząc niezrozumiałe spojrzenia zgromadzonych skierowane w jego stronę.
- Chciem cioś jeć! (Chcę coś zjeść!) - zarządziła siostra Jenny.
- Ok, chodźmy na stołówkę. - zaproponował Chris.
- Ja zostaję. - postanowił Zayn. Siedząc tam, szeptał jej do ucha masę słów. Złapał rękę Jenny. Minęło kilka sekund, a chłopak nagle poderwał się z siedzenia. Minutę później stał już w sali w towarzystwie przyjaciół i lekarza. - Poruszyła ręką! - ucieszył się mulat. - Naprawdę!
- Bardzo możliwe. - stwierdził dr. Houson. Na twarzach obecnych osób malowało się szczęście. Trwali tam, niemal nie ruszając się. Wyczekiwali każdego kolejnego ruchu.
^Oczami Jennifer^
Ciemność. To jedyne, co dotychczas widziałam. Moją głowę przepełniała pustka. Najgorsza była bezradność. Słyszałam głosy, czułam na sobie oddechy ludzi, jednak moje kończyny odmawiały posłuszeństwa. Częściowo powróciła umiejętność sterowania poszczególnymi częściami ciała.
Powoli otworzyłam oczy. Ujrzałam nad sobą nastolatków i kilkoro dorosłych, którzy przyglądali mi się, pokazując ząbki. Brązowowłosa dziewczynka przytuliła mnie, tym samym ogrzewając moje chłodne ciało. Wydawała odgłosy radości, przyjmując, że takie istnieją. Słowa "hurra", "nareszcie" dudniły mi w uszach.
Zacisnęłam powieki. Ogromny ból głowy nie dawał mi spokoju.
- Ciszej. - poprosił starszy, czarnowłosy mężczyzna. Czułam na sobie wzrok wszystkich.
Zmuszałam mój mózg, by choć troszkę się wysilił i dostarczył mi jakichkolwiek informacji. Kim oni są? Gdzie jestem? Dlaczego boli mnie głowa? Na próżno szukałam sensownej odpowiedzi. Ba! Obojętnie jakiej odpowiedzi. Po mocnym wytężaniu umysłu poddałam się, rozglądając się po pomieszczeniu.
Wysiliłam mięśnie twarzy i uśmiechnęłam się niemrawo. Wywołało to ogromny entuzjazm.
- Ile palców pokazuję? - spytał niski blondyn.
- Dwa? - odpowiedziałam, a on tylko obdarzył mnie lekkim uśmiechem.
- Dobrze. - ucieszył się. - Jak masz na imię? - dopytywał.
Tutaj właśnie kryje się problem...
Wasza Daria xx