niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 6 cz.2/2 (1 sierpnia 2012r., sobota)

^Oczami Zayna^
Zrozumiałem, że ma zamiar skoczyć. Podbiegłem do niej najszybciej jak mogłem. Była pijana, mogła się utopić.
- Jenny, stój! - poprosiłem. Jednak zanim dobiegłem ona była już w wodzie. - Jennifer! - krzyknąłem długo, jak w jakimś dramacie, czy coś. Z tego co zobaczyłem dość mocno uderzyła głową o dno. Skoczyłem do wody, złapałem ją i wyciągnąłem na kafelki obok basenu. Nie miałem pojęcia co robić. Pobiegłem do korytarza.
- Pomocy!!! - wydarłem się na cały dom. Wszyscy lokatorzy i nasz gość momentalnie wybiegli na korytarz.
- Co jest? - zapytał Daddy.
- Jennifer uderzyła się o dno, krwawi. - oznajmiłem. Z każdym słowem mój głos się łamał, a ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło. Czułem się okropnie. Przecież mogłem ją zatrzymać w salonie. Jestem idiotą. Wiedziałem, że jest pijana.
- Kiepski żart. - stwierdził Harry.
- To nie żart! Szybko! - Pobiegłem do Jenny. - Dzwońcie na pogotowie. - rozkazałem. Niall złapał telefon i odszedł kawałek od nas.
- A właściwie to co się stało? - zapytał z oddali.
- Jest pijana. Skoczyła do basenu, walnęła głową o dno. - objaśniłem. - Głowa krwawi. Głowa krwawi. - powtarzałem. Czułem, że robi mi się gorąco. Tak, kocham ją.
- Lód! - krzyknął Liam do Harry'ego, który natychmiast zerwał się z podłogi i już chwilę później powrócił trzymając w ręce zamrożoną wodę w worku. - Oddycha? - zapytał mnie. Natalie stała nad ciałem swojej przyjaciółki i płakała. Łzy uderzały rytmicznie o podłogę. Hazza podał lód Liamowi i objął ją. Ona zaś wtuliła się w jego tors.
- Nie! - odpowiedziałem na jego pytanie. 
- Cholera! Zayn, trzymaj tu lód! - Wskazał na miejsce krwawienia. Uklęknął na wysokości pępka Jenny i rozpoczął sztuczne oddychanie. Podczas uderzeń na klatkę piersiową mówił do nas.
- Nie wiem czy ten lód coś da, ale można spróbować. - wyjaśnił. Spojrzał na mnie. Łza zakręciła mi się w oku i już po chwili płakałem. - Zayn. Spokojnie. - mówił do mnie. 
- K****, jak mam być spokojny?! - krzyknąłem i na dobre rozpłakałem się. Co jeśli ona umrze? Nawet nie chcę tak myśleć.
- Niall, gdzie ta karetka? - zapytał Daddy Horan'a.
- Już jedzie. - oznajmił.
- Nadal nie oddycha. - stwierdził Payne. Tylko on jedyny z nas myślał trzeźwo. Louis stał i przypatrywał się całej scenie. Nawet nie zainteresował się co się stało, co z nią jest. Harry i Natalie stali wtuleni w siebie, a Horan kucał obok mnie. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Niall pobiegł do drzwi i zaprowadził ratowników na miejsce zbiorowiska.
- Proszę stąd wyjść. - rozkazał jeden z przybyłych. Wyszliśmy i stanęliśmy w salonie. Podszedł do nas drugi i zaczął przepytywać.
- Co się wydarzyło? - zapytał łagodnym głosem. Przytuliłem się do Liama, choć musiało to dziwnie wyglądać. Hazza dalej pocieszał Natty.
- Ona.... - zacząłem, jednak słowa zatrzymywały mi się w gardle. Nie potrafiłem przełknąć śliny. Czułem, że tracę siły. Nie pamiętam co było dalej. Odpłynąłem.

^Oczami Liama^
Zayn zemdlał. Bardzo to przeżywał, podobnie my wszyscy. Ratownicy nadal przebywali z Jennifer na dworze.
Ułożyliśmy Malika na kanapie. Minęło już 5 minut od jego omdlenia. Powoli otworzył oczy.
- Co? Gdzie? Jak? - wydarł się i zerwał się z miejsca spoczynku. - Gdzie Jennifer? - zapytał. Właśnie wtedy z dworu wyszli ratownicy z Jenny na noszach. Jeden z nich przystanął przed wyjściem.
- Wieziemy ją do szpitala w Londynie. - oznajmił i udał się do pojazdu. Ambulans odjechał na sygnale. Pobiegliśmy do pokoi, ubraliśmy się i zebraliśmy się przy naszym busie. Ja prowadziłem, ponieważ byłem najbardziej trzeźwy z wszystkich. Obok mnie siedział Zayn, a Harry i Natalie (nadal przytuleni) oraz Niall w drugim rzędzie, zaś Louis na końcu. Malik zasnął, wcześniej ciągle płakał, zmęczył się.

^Oczami Zayna^
"Stałem na cmentarzu. Przede mną widniała marmurowa trumna. Piękna, lecz także tajemnicza i mroczna. Rozejrzałem się. Nikogo więcej tam nie było, tylko ja i wiele innych grobów.
Spojrzałem na czarno-białe zdjęcie kobiety, umieszczone w lewym górnym rogu nagrobka. Gdzieś ją już widziałem. W celu rozwiania wątpliwości przeczytałem napis: Jennifer Soond. Zamurowało mnie i przez dłuższą chwilę stałem tam niczym słup soli. Z mojego oka wypłynęła łza, następnie druga, a później cała rzeka. 
- Dlaczego akurat ona?! - zapytałem jakby sam siebie. Nagle z nieba na ziemię zleciała anielica ubrana w białą szatę. Jej majestatyczne skrzydła ruszały się lekko. Podeszła do mnie.
- Zayn, tęsknię. - szepnęła mi do ucha, a mnie przeszły ciarki. Jej głos był taki kojący i głęboki. 
- Ja też. - odpowiedziałem przez łzy.
- Nie płacz. - poprosiła i objęła mnie delikatnie.
- Brakuje mi Ciebie, Twoich rad, uśmiechu, obecności, zapachu, głosu, śmiechu. Kocham Cie. - zdobyłem się na wyznanie. Dlaczego nie wyjawiłem jej tego kiedy jeszcze żyła? - Nie zostawiaj mnie. - poprosiłem.
- Oni tam na mnie czekają. - Wskazała na niebo. - Zapomnij o mnie, zacznij od nowa. To niesamowite zaczynać od nowa. Zobaczysz. - Posłała mi ciepły uśmiech.
- Me serce krwawi, bez Twego serca me usta milczą, bez Twoich ust me ciało więdnieje, bez Twego ciała me płuca nie oddychają, bez Twojego oddechu ja nie istnieję... - zacytowałem jeden z wierszy, które znam. 
- To piękne. - Na jej twarz znów pojawił się uśmiech. - Żegnaj, Zayn. Będę o Tobie pamiętać. Kiedyś się spotkamy, tam, w niebie. - Poleciała w górę, a ja wyszedłem z mrocznego miejsca.  
Właśnie wtedy obudziłem się.

^Oczami Liama^
Śpioch już się przebudził, z krzykiem na ustach. Jechaliśmy w ciszy, zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji. Mieliśmy świadomość, że w karetce bądź w szpitalu właśnie toczy się walka o życie naszej przyjaciółki. Natty zadzwoniła do matki Jennifer.
- Proszę panią. - powiedziała przez łzy. - Jennifer miała wypadek. Zabrali ją do szpitala w Londynie. - oznajmiła. - Dlaczego? Rozumiem. Tak poinformuję. Dobrze. Dobranoc.
- I co? Przyjedzie? - zapytał Niall.
- Nie, mieli pilny służbowy wyjazd do Polski i nie mogą teraz przyjechać. Kazała mi poinformować ich co i jak, kiedy coś będzie wiadomo. - wyjaśniła Natalie i znów przyłożyła komórkę do ucha. - Chris? Jennifer miała poważny wypadek. Wiozą ją do St Thomas' Hospital w Londynie. Przyjedź. Ok, czekamy. - zakończyła rozmowę z Christopherem.
- To brat Jenny. - wyjaśniłem, kiedy jedyna obecna tu dziewczyna z nim rozmawiała. Natalie znów zalała się łzami. Dojechaliśmy. Wybiegliśmy z auta i pobiegliśmy do pierwszego gabinetu lekarskiego jaki tylko ujrzeliśmy. Zapukaliśmy.
- Proszę. - usłyszeliśmy cichy głos. Wlecieliśmy do pomieszczenia.
- Co z Jennifer Soond? - zapytał Zayn.
- Czy są państwo rodziną? - odpowiedział mu pytaniem.
- Nie, ale to jest jej chłopak. - odparł Niall, wskazując na Louisa...
- Krewni? - zapytał lekarz.
Doktor Houson (wyczytałem z plakietki) to mężczyzna około 40 lat. Na jego duże czoło opadają kosmyki czarnych włosów, a brązowe oczy rozglądają się. Wygląda poważnie, a krawat ubrany pod fartuchem dodaje mu lat.
- Przyjaciele. - odpowiedzieliśmy chórem.
- Niestety, nie mogę udzielić Wam informacji....

Wasza Daria xx

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 6 cz.1/2 (1 sierpnia 2012r., sobota)

^Oczami Davida^
O 23:30 opuściliśmy lokal i udaliśmy się do swoich domów. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać....

^Oczami Zayna^
Louis i Jennifer skończyli już tańczyć. Tommo (Louis) porwał Harrego, Liama, Nialla, Natalie i mnie do tańca, a Jenny usiadła przy barze. Coś mówiła do barmana. On tylko podał jej szklankę z drinkiem. Podbiegłem do niej.
- Jennifer, to już 4! -  krzyknąłem.
- Dobra, dobra mamusiu. - zaśmiała się. - Nie przesadzaj!
- Zabrać cie do domu? - zapytałem z wyraźną troską w głosie. Ktoś musiał jej pomóc. Natalie tańczyła i była nieźle napita, Hazza, Liam i Niall zajęli się tańcem i nie zwracali uwagi na dziewczynę. Louis totalnie ją olał i właśnie podrywał jakąś blondynkę.
- Nie, nie potrzebuję kierowcy. - zachichotała.
Postanowiłem, że muszę ją mieć na oku. Skoro nie chce wyjść z imprezy to przynajmniej niech ze mną zatańczy, wtedy będę mógł jej pilnować. Złapałem ją za rękę i wyciągnąłem na parkiet. Przetańczyliśmy kilka piosenek. Kiedy się zmęczyliśmy usiedliśmy na krzesełkach.
- Zayn? - zapytała mnie Jenny.
- Tak? - odpowiedziałem jej w formie pytania. Uśmiechnąłem się.
- Zawieziesz mnie do domu? - Na takie zdanie tylko czekałem.
- Jasne. - odparłem, złapałem ją za rękę i wyszliśmy z willi Mitchela. - Może przenocujecie z Natalie u nas?
- Niech ci będzie. - zgodziła się. Wsiedliśmy do limuzyny, która nadal stała pod domem. Pięć minut później, o 02.57 w nocy dojechaliśmy do lokum naszego zespołu . Zaprowadziłem ją do swojego pokoju, usiedliśmy na łóżku.
- Ty i Louis jesteście razem?
- Tak. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. - Lubię cie, wiesz Zayn? - Przytuliła się do mnie i skierowała w górę głowę.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Jej tęczówki były takie głębokie i te iskierki... Nasze twarze zbliżały się do siebie. Kiedy już nasze usta dzieliły dosłownie milimetry odsunąłem się, wstałem, otworzyłem drzwi. Była dziewczyną mojego przyjaciela. Pomimo, iż wiedziałem, że Louis nic do niej nie czuje, nie mogłem jej pocałować. Zasady... Przestrzegam ich. Już miałem wyjść, jednak przystanąłem i szepnąłem.
- Ja ciebie też. Dobranoc. - Nie usłyszałem odpowiedzi. Kiedy już byłem w salonie poczułem wibracje telefonu, który trzymałem w kieszeni spodni.
- Słucham? - odezwałem się do słuchawki.
- Zayn, to ja Liam. Dzwonię od Natalie, bo swój telefon zostawiłem w domu.
- Rzeczywiście. - stwierdziłem, ponieważ na stoliku obok kanapy ujrzałem jego komórkę.
- Ja i Natty martwimy się o Jennifer. Nigdzie jej nie ma, a jest nieźle napita. Boimy się, że zrobi coś głupiego. A ty gdzie jesteś? - zapytał.
- Spokojnie, zabrałem Jenny do naszej willi. Teraz śpi. Ja też tu jestem. - oznajmiłem.
- Uff... My też za chwilę będziemy w domu. Jak tylko ogarniemy z Natalie tą dżunglę. Harry jest papugą i naśladuje wszystkich i wszystko, Niall pyta dziewczyny o namiary na dobrą jadłodajnię, a Louis flirtuje z jakąś szatynką.
- Zdradza Jennifer?! - krzyknąłem do słuchawki. - Co za.... - Liam nie dał mi dokończyć.
- Przecież wiesz jaki jest Louis. Trzeba ostrzec Jenny. Ok, kończę, bo trzeba ich znaleźć. O kurdę!
- Co jest, panie Payne?
- Louis właśnie całuje jakąś blondynkę. No, szybki jest. Przed chwilą wyrywał szatynkę. Cześć.
- Siemka, Daddy. - zakończyliśmy rozmowę.
Dlaczego Daddy? Dlatego, że jest takim naszym "tatusiem", wszystkiego pilnuje, jest z nas najbardziej odpowiedzialny.
Usiadłem na kanapie. Nie musiałem długo na nich czekać. Już 15 minut później byli w domu. Położyli się do łóżek. Zdrajca do siebie, Harry, Liam i Niall do siebie, a Natalie do jedynego gościnnego. Louis nawet nie zainteresował się co z jego dziewczyną. Tylko Natalie i Liam zapytali gdzie ją położyłem. Ja niestety musiałem spać na kanapie, bo Jennifer zajmowała mój pokój, a mieliśmy tylko jeden gościnny. Leżałem na kanapie.
Myślałem. Czy to miłość czy zauroczenie? Nikt nie był jeszcze nigdy dla mnie tak ważny, bałem się, że coś jej się stanie. Wmawiałem sobie, że to tylko chwilowe, że mi przejdzie. Chciałem zapomnieć o uczuciu, którym ją darzyłem. Wymieniałem sobie jej wady, a raczej starałem się. Dlaczego potrafię w niej znaleźć tylko dwie wady? Słaba psychika i naiwność. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Spojrzałem w stronę schodów po których wolno schodził obiekt moich westchnień. Jennifer była ubrana w to co wcześniej. Delikatnie stąpała po kolejnych stopniach. Doszła do drzwi prowadzących na dwór, na basen. Otworzyła je i wyszła. Podążyłem za nią, nie wiedziałem co chce zrobić... Stanąłem przy drzwiach, a ona weszła na sprężynę do wybijania. Zaśmiała się.
- Patrz Zayn! - krzyknęła...

Wasza Daria xx

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 5 (31 lipca 2012r., piątek)

^Oczami David'a^
Trafiliśmy do jakiegoś nocnego klubu. Najpierw napiliśmy się po 1 drinku, a później udaliśmy na parkiet. Jeden wolny taniec, drugi szybki. Czasami coś mocno błyskało, zapewne paparazzi. Jednak my olaliśmy wszystko. Liczyliśmy się tylko my.

^Oczami Natalie^
Zayn mnie olewał. Może sobie odpuszczę? Widziałam jak patrzył na Jenny. Jednak... Coś jest w tym jego oczach. Coś co nie daje mi o nim nie myśleć. Nie da się, nie da się zapomnieć. Ciągle mam go przed oczami.
- Natalie?! Czy ty mnie słuchasz?! - krzyknęła "złodziejka jego myśli". Po raz pierwszy w życiu poczułam do Jennifer to przykre uczucie nienawiści.
- Że co?! - odkrzyknęłam jej. Natychmiast zmienił się wyraz jej twarzy. Zrobiło mi się kapkę, powtarzam kapkę przykro. - Dobra, sorki. - Uśmiechnęła się.
- Do spa? - zapytała. Kiwnęłam. Podążyłyśmy do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Zrobiłyśmy sobie (a raczej zrobiły nam) paznokcie. Moje w czarno-niebieskie paski, a Jenny czarne z białymi kropkami. Wykonano nam też makijaż i fryzurę. Ja wsunęłam moją sukienkę, a Jennifer swoją. Ubrałam się tak TAK, a moja przyjaciółka TAK. Oglądałyśmy nasze kreacje, make-up i manicure, kiedy do spa wparowała mama Jenny.
- Witajcie, dziewczynki. - zaczęła.
- Cześć, mamo. - przywitała ją Jennifer.
- Dzień dobry, psze pani. - mruknęłam.
- Wyglądacie po prostu genialnie. - stwierdziła.

^Oczami Jennifer^
Mama właśnie komentowała nasze wyglądy. Jak dla mnie wyglądałyśmy ślicznie.
- Skarbie, - zwróciła się do mnie. - muszę ci coś powiedzieć. - oznajmiła, a Natalie chciała wyjść. - Nie, Natalko (ojej, jak słodko) zostań. Skarbuniu, - Słodzi mi, więc to coś co mnie mega zdenerwuje. - David i jego rodz...
- Mamo! No błagam, nie wspominaj mi o tym palancie. - poprosiłam.
- Daj mi skończyć! David i jego rodzice przyjadą jutro do nas.
- What the fuck?! - krzyknęłam.
- Wnioskuję, że to jakieś przekleństwo? - Natty kiwnęła. - David u nas zostanie, oni wyjadą.
- I ty się na to zgodziłaś? - z każdym słowem mój głos się łamał. Nie wiedziałam, które uczucie teraz we mnie dominuje - złość czy żal. - Jak mogłaś mi to zrobić? - krzyknęłam. Wybiegłam z spa i pokierowałam się w stronę windy, aby następnie wjechać na moje piętro i opaść na łóżko. Położyłam się na wznak i wykrzyczałam wszystkie przekleństwa jakie znam. Natalie pojawiła się w pokoju i na sam mój widok przeraziła się. Zapewne wyglądałam jak potwór. Usiadła obok mnie na łóżku i podała mi chusteczkę.
- Jenny, wytrzymasz jakoś. - pocieszała mnie, ale ja nie miałam ochoty słuchać teraz tych jej przemądrych rad. Nie musiałam się odzywać, kiedy spojrzałam na nią już wiedziała o co chodzi i bez dalszej paplaniny przytuliła mnie. Tego mi było trzeba. Od kiedy pamiętam to Natalie, Chris, babcia i ciocia Anne zawsze mnie wspierali w trudnych chwilach. To oni zawsze byli przy mnie. Zastępowali mi ciepło rodzinne, którego od rodziców nigdy nie doznałam. Ojciec grał w filmach i był zajęty wyłącznie karierą, a kiedy wracał do domu nie miał ochoty na rozmowę, był zmęczony. Matka tylko udawała kochaną przy Natalie i innych osobach z zewnątrz. Naprawdę była oschła, nie interesowały ją nasze problemy. Liczyła się tylko praca, pieniądze, ojciec. Dawali nam pieniądze i myśleli, że one mogą nas wychować. Mylili się. Emily wychowały opiekunki, które matka co jakiś czas zmieniała, by Emi wiedziała co to znaczy rozłąka i jakie brutalne jest życie. Takie kilkuletnie dziecko jak nasza siostra nie potrafiło tego zrozumieć i nie jedną noc przepłakało w swoim łóżeczku. Jedynymi osobami "niezmiennymi" dla niej byliśmy my - ja, Natalie, Christopher i babcia Katherine, no i oczywiście rodzice, chociaż oni nigdy nie poświęcili jej ani godziny. Nie, przepraszam, matka musiała ją karmić. Mieliśmy wiele ubrań, masę gadżetów, dostawaliśmy dużo pieniędzy, ale brakowało nam tego co jest najważniejsze - miłości rodzicielskiej. Trwałyśmy tak w objęciach jeszcze przez moment, kiedy na moje piętro wjechał Chris. Usiadł przy nas i uścisnął.
- Czyli już wiesz? - zapytał, a ja zrozumiałam, że on wiedział. Ukrył to przede mną. - Wiem co sobie teraz myślisz. Matka oznajmiła mi to kilka dni temu, jednak kazała mi przyrzec, że Ci nie powiem. Obiecałem, a wiadomo, że obietnic się dotrzymuje. Przepraszam. - wyjaśnił. - To nici z imprezy? - zapytał.
- Kocham was. - oznajmiłam z łezką w oku.
- My ciebie też. - odparli. Zakończyliśmy fragment historii pt: "Tulimy!!!".
- Dlaczego nici? - Miałam zamiar iść tam, rozerwać się i zapomnieć o wszystkim.
- Jennifer, czy ty oszalałaś? - wykrzyczał mi prosto w twarz. - Chcesz tam iść w takim stanie?
- Tak! - odpowiedziałam. Złapałam ich ręce i pognaliśmy w stronę balkonu. Po drodze wyjęłam z szuflady "tajny zapas papierosów na wyjątkowe okoliczności" i zapalniczkę. Stanęliśmy przy drzwiach. Wyjęłam z kieszeni jednego i zapaliłam mojego "wybawiciela". Rytmicznie wdychałam i wydychałam powietrze.
- Jenny! Co Ty wyprawiasz?! Niedawno z tym skończyłaś! Nie pamiętasz ile Cie to kosztowało?! Jak cierpiałaś?! - wydarł się na mnie mój brat.
- On ma rację. - cicho potwierdziła Natalie. - Chcesz powtórki z rozrywki? - dodała głośniej.
- Nie przesadzajcie! To tylko jeden. - odparłam. Skończyłam, wyrzuciłam go i udaliśmy się na dół. Na dole powędrowałam do spa. Poprawiono mi makijaż. - Idziemy, Natalie. - stwierdziłam, gdy na wyświetlaczu mojej komórki zabłysły liczby 18.40. - wsiedliśmy wszyscy do limuzyny, bo Chris postanowił pojechać z nami. Samochód zatrzymał się przed domem Mitchela. Wysiedliśmy. Przed drzwiami stali chłopcy z 1D. Podeszliśmy do nich. Dostali po buziaku w poliko ode mnie i Natty.
- Jak tam? - zapytał Zayn.
- Może być. - stwierdziła. Ujrzałyśmy Jessicę, Patricię, Olivię.

^Oczami Louis'a^
Dziewczyny wyglądały jak księżniczki, ale ja większą uwagę skupiłem na Jennifer i co chwilę uśmiechałem się do niej zalotnie. Weszliśmy do willi i pokierowaliśmy się na scenę. Dwie nierozłączne psiapsiółki odeszły ze swoim ochroniarzem (inaczej bratem J.), a my zastanawialiśmy się nad doborem piosenki. Zaczęliśmy od "Everything About You", potem "Loved you first", następnie "Magic" itd. Jenny wypiła drinka. Już po 1 zaczęła świrować.
Zakończyliśmy nasz występ. Oklaskano nas. Podszedł do nas właściciel willi.
- Chłopcy, to było genialne. Ale teraz już koniec tego śpiewania... - zaczął Mitchel. Zaraz potem kiwnął do mężczyzny za perkusją. Ten puścił wolny kawałek.
- Zatańczysz? - zapytałem Jenny, kiedy już doszedłem do baru. Przytaknęła.
- Jesteś piękna. - skomplementowałem. Podziwiałem, jak jej twarz zalewa się krwistoczerwonym rumieńcem.
- Dziękuję. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. - A ty masz boskie oczy. - Na twarzy miałem banana. - Ja to powiedziałam na głos? - Kiwnąłem. - Ojej.
- Nic się nie stało. - oznajmiłem. Poczułem jej oddech na twarzy, przybliżałem się do niej. Aż wreszcie złączyliśmy nasze usta w długim, wspaniałym pocałunku. Widziałem tylko, że Zayn patrzy na nas z zazdrością, ale mało mnie to obchodziło. To był świetny wieczór, świetny taniec....



Dziękuję za ponad 1300 wejść, ponad 125 komentarzy i 36 obserwatorów. ;* <3
 
Wasza Daria xx

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 4 cz.3/3 (31 lipca 2012r., piątek)

^Oczami Jennifer^
Chłopcy leżeli na podłodze, obok nich Natalie, a nad ich ciałami stała pracownica aqua-parku. Była wściekła, nie dziwię się. Podeszłam do nich.
- Możecie mi powiedzieć... - zaczęłam łagodnie. - Co wy do cholery wyprawiacie?! - ale skończyło się ostro. Popatrzyli na mnie jak na idiotkę, która niczego nie rozumie. No ja powodu ich "tarzanki" nie widziałam. - Przepraszam panią za nich. - zwróciłam się do około 40-letniej kobiety.
Miała na sobie niebieską koszulkę na krótki rękaw i szare spodnie dresowe. Na nogi wsunęła zielone, wysokie szpilki, które bardzo pasowały do dresu (czaicie ten sarkazm?). No normalnie tylko gratulować stylu. Kłosy spięła w koka, na oczy pomalowała tylko białym cieniem, a usta "oczowalniętym różowym". Jej twarz oszpecały/zdobiły (jak kto woli) zmarszczki. Niebieskie oczy, chociaż malutkie zwracały na siebie uwagę, ponieważ kontrastowały z włosami. No błagam! Oczy niebieskie, włosy czarne (jestem pewna, że farbowane)! Nos miała normalnej wielkości, twarz niemal kwadratową, zaś usta popękane, średniej wielkości. Kiedy tak spoglądałam na nią, stojąc tam w holu, myślałam sobie i jednocześnie była to też modlitwa: "Boże, abym tylko ja tak nie wyglądała!".
- Proszę ich uspokoić. To ekskluzywny aqua-park i nie możemy sobie tutaj pozwalać na takie cyrki. Co powiedzą klienci? - mówiła z pełną powagą, a 1D i Natalie zaczęli rechotać (chociaż nie przestawali się śmiać). Było to nawet troszkę zabawne. Jednak powstrzymałam śmiech.
- Wiem, przepraszam. - Odeszła chwiejnym krokiem. Po co kupować szpilki kiedy się nie umie na nich chodzić? - Debile, ogarnijcie się! - krzyknęłam. Liam wstał z podłogi i stanął obok mnie.
- Dobra, koniec. Wstawać! - Podnieśli swe jakże zacne cztery literki z ziemi, a właściwie z kafelek, i powędrowaliśmy na dwór. Stanęliśmy obok fontanny.

^Oczami David'a^
Siedziałem na kanapie i bezmyślnie gapiłem się w telewizor. Ktoś zadzwonił do drzwi, ale ja nie zareagowałem i dalej "zamulałem". Kanapa lekko się ugięła, a ja spojrzałem w stronę mojego gościa. Była to dziewczyna, która właśnie wstała i usiadła mi na kolana. Izabela, bo to właśnie ona mnie odwiedziła, była ubrana w TO. Włosy spływały jej na ramiona.
- Hej skarbie. - powiedziała i pocałowała mnie w policzko.
- Witam moją ślicznotkę.
- Nudzisz się? - zapytała słodkim głosikiem, za słodkim.
- Mhm. - przyznałem.
- Impreza? - zaproponowała moja dziewczyna.
- Ojj, nie wiem, nie wiem. - odpowiedziałem.
- Proszę, proszę. - wyszeptała mi do ucha. Czułem jak przez moje ciało przechodzi dreszcz. - Proooszę. - odezwała się znów zmysłowym głosem.
- Niech będzie. - przystałem na jej propozycję. Chciałem wstać, jednak ona przygniatała mnie swoim ciałem. - Muszę się przebrać.

^Oczami Izabeli^
- Skarbie, idźmy jako ty i ja. Jako Izabela Pinky i David Marx. Nie jako Barbara Gonzales i Austin Park. - zaproponowałam. To byłaby dla mnie świetna reklama. Kilka zdjęć, kilka artykułów.
- No... Ten jeden jedyny raz. - zgodziłem się...

^Oczami Jennifer^
Trwała niezręczna cisza, którą przerwał Niall.
- Mam... Przykrą wiadomość. Tylko nie rońcie łez. Ja... Ja... Ja... Jestem głodny. - Uronił nawet łezkę z oka. Swoją drogą, jak on to zrobił? Udaliśmy, że płaczemy.
- To straszna historia. Wzruszające. Ma ktoś chusteczkę? - zapytał ironicznie Hazza. - A tak na serio... - zaczął, ale Horan mu przerwał.
- Szatynku, twierdzisz, że jestem niepoważny? - zapytał.
- Nie, skądże milordzie. - odpowiedział Harry.
- Tak lepiej. - powiedział Niall. - Trzeba coś przekąsić.
- KFC czy McDonald's? - zapytałam. Osobiście wolę to drugie.
- KFC?! No chyba sobie żartujesz? - wykrzyczał mi prosto w twarz Zayn.
- McDonald's. - oznajmili Hazza, Zayn, Liam i Natty. Spojrzeli na blondaska, a właściwie farbowanego szatynka, ponieważ tylko on nie wyraził swojej opinii, co do wyboru lokalu. Ja szybko otarłam ślinę Zayna, która znalazła się na mojej twarzy podczas protestu co do KFC i także skupiłam wzrok na głodomorze.
- Obojętnie. - oświadczył. No tak, można się było tego spodziewać. Byle tylko coś zjeść. Odeszłam kawałek od nich i zadzwoniłam po szofera. Kiedy wróciłam Niall opowiadał Zaynowi, że nie ma nic złego w KFC, a reszta się z nich brechtała. Po chwili do farbowanego blondaska dołączył Harry. Nie minęło 5 minut, kiedy Malik zakończył niesamowicie interesującą konwersację. Jednak oni dalej dyskutowali.
- Ogarnąć dupska, ułomy! - krzyknął Louis.
- Słyszałeś skarbie? - zapytał Niall Harrego. Skarbie?! No WTF?!
- Tak, kochanie. - No błagam WHAT'S UP?! - Normalnie foch forever.
- Nie chcę Wam przeszkadzać, ale jest 2:30 PM. - uświadomiłam chłopakom i Natalie.
Zakończyli focha. Zebraliśmy się do samochodu Włączyłam internet i sprawdziłam twitter'a. W odpowiedziach znajdowało się mnóstwo linków. Kliknęłam pierwszy. Tak brzmiał artykuł na tej stronie:
"Fanki słynnego członka One Direction - Louisa Tomlinsona mogą być zawiedzione. Chłopak jest zajęty. Nie wiemy dokładnie ile trwa związek Louisa, możliwe, iż dłużej niż przewidujemy. Dziś reporter "Stars of Pop" przyłapał zdolnego szatyna z ładną dziewczyną, córką John'ego Soond'a - Jennifer. Rozmawiali ze sobą w jacuzzi. Widać było, że czują się świetnie w swoim towarzystwie. Czy to miłość? Może tylko przyjaźń? Stawiamy na to pierwsze. Niestety, nie posiadamy zdjęć z randki. Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach." Pokazałam to moim towarzyszom.
- Szczęścia. - zaśmiał się Niall, za co dostał od Louisa we "włoski". Dojechaliśmy na miejsce. Zayn zamówił hamburgera, frytki i colę, podobnie Liam. Louis cheeseburgera i colę. Przyszła kolej na mnie. Zanim zdążyłam podejść do kasy Horan wbił przede mnie, szybko kupił 2 hamburgery, 2 cheeseburgery, 2 paczuszki frytek i colę.
- Haha. - zachichotał i wystawił nam język.
- Skarbusiu, bo Ci odgryzę ten języczek. - zaśmiał się Hazza, a ludzie spojrzeli na nich zdezorientowani. Jak się dowiedziałam od Payne'a oni wcale nie są gejami, tylko udają. Ta wiadomość ucieszyłaby wiele fanek, ale też zasmuciłaby hejterów, którzy od dawna twierdzą, że ta dwójka jest razem. Zamówiłam frytki, colę i nuggetsy, które są w miarę zjadliwe. Styles wziął Happy Meal z pomidorami i cieszył się jak głupi z zabawki. Usiedliśmy i zaczęłam jeść moje nuggetsy. Harry popatrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Jak Ty możesz to jeść? - zapytał.
- Co chcesz? - Zayn stanął w mojej obronie.
- No, pomyśl. Te kotleciki, które jesz to były kiedyś malutkie kurczaczki, które niedługo ożyją i zabiją Cie za to, że je ugryzłaś. - oznajmił.
- Haroldzie... ZA DUŻO TELEWIZJI! - krzyknęłam. Potem siedział już cicho. Po zjedzonym posiłku ja i Natty udałyśmy się do swojej willi, a chłopcy do swojej.

Wasza Daria xx