Skończyliśmy jeść śniadanie. David poszedł do siebie, a Timon pojechał do studia nagraniowego omówić wyjazd syna do Londynu.
Wybrałam numer Urszuli. Ledwo zabrzmiały dwa sygnały usłyszałam głos mojej wieloletniej przyjaciółki.
- Witaj, Camila. Właśnie miałam do ciebie dzwonić. - zaczęła naszą rozmowę.
- Miło cie słyszeć. Powiedziałaś Jennifer? - zapytałam.
- Nie, jeszcze nie. Zrobię to dziś. Wczoraj za bardzo wytrącił ja z równowagi telefon od twojego syna.
- David wczoraj do niej dzwonił?!
- Tak, sama słyszałam ich rozmowę.
- Ojej, przepraszam za niego. Przywieziemy go jutro. Ja, Timon i Jackson.
- Może u nas przenocujecie. Mamy pokoje gościnne. Powspominalibyśmy sobie dawne czasy. Co ty na to?
- Dobry pomysł. Jedna noc. Będziemy około 15. Dobrze?
- Super. Przepraszam, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia, kochana.
- Do zobaczenia. Buziaki. - tak zakończyłyśmy rozmowę. Weszłam do pokoju David'a. Czytał magazyn.
- Synu, dlaczego dzwoniłeś wczoraj do Jennifer?!
- Mamo, no... No... Nie wiem co mnie wzięło. Naskarżyła ci?
- Nie, dzwoniła do mnie Urszula. Jutro ja, ojciec i twój brat przenocujemy u nich, ale w niedzielę wracamy do Los Angeles...
^Oczami Jennifer^
Wyszłyśmy z szatni. Louis, Liam, Zayn, Niall i Harry już na nas czekali. Czułam się niekomfortowo. To było nasze pierwsze spotkanie z chłopakami, a ja byłam ubrana wyłącznie w małe trójkąciki zawieszone na sznureczkach. Zaczęłam przykrywać rękami ciało tak, aby nie widzieli moich niedoskonałości. Weszliśmy do basenu.
- Zimna! - krzyknęłam. - Ja wychodzę. - stwierdziłam. - Idę do jacuzzi. Ktoś chętny?
- Ja mogę iść. - oznajmił Louis. Podreptaliśmy do okrągłego baseniku. Usiedliśmy na siedzeniach. - Czym się interesujesz?
- Hmm... Trudne pytanie. Na pewno fascynuje mnie fryzjerstwo i makijaż. Dużo o tym wiem i przydaje mi się to w życiu. A tak poza tym muzyka. Ciebie też muzyka? - chyba bardziej oznajmiłam, niż zapytałam.
- Tak. W końcu jestem w One Direction. Mamy dzisiaj koncert. - zaczął. - W willi jakiegoś Mitchel'a Moutch'a. Kojarzysz?
- Będę tam z Natalie. - oznajmiłam. Uśmiechnął się.
- Super. - Nagle do jacuzzi wparowali Harry, Daddy (tak mówimy na Liama), Niall i Zayn, a tuż za nimi Natty.
- Która godzina? - Zayn spojrzał na wielki zegarek na ścianie basenu. - Już 13? Na 19 mamy być. Idziemy, bo się nie wyrobię.
- Dobra, to ja wprowadzę je w temat. Nasz wspaniałomyślny i bardzo przystojny Zayn musi nałożyć żel! O tak! To wcale nie takie łatwe! To nie lada wyzwanie. Trzeba pić mleko. Trzeba do tego mięśni. A ile czasu! - oznajmił Harry. Zaczęliśmy się śmiać. Oczywiście Harold dostał od Zayn'a w głowę (według Malika pustą).
- Już 13.30. Zwijamy, bo Żelek nie zdąży się uczesać. - Wyszliśmy. Ja i Natty do damskiej, a reszta do męskiej. - Fajni są. - powiedziałam do mojej przyjaciółki, kiedy byłam pewna, że mnie już nie usłyszą.
- Mhm. - odparła.
- No co jest? - zapytałam, bo zauważyłam na jej ślicznej mordce podkówkę.
- Zayn chyba ma mnie głęboko. Gadałam do niego i gadałam, a on nic. W sumie idiotka ze mnie. Myślałam, że sławny i mega przystojny Zayn Malik zainteresuje się zwykłą Natalie Loins. On może mieć każdą. - opowiedziała.
- A może... Nie dałaś mu nic powiedzieć? To bardzo w twoim stylu. Hmm?
- Może... - stwierdziła. - Dobra koniec smutasów, bo za kilka godzin uderzamy na imprezę! - Natalie jaką lubię. Imprezowiczka. Przebrałyśmy się, umalowałyśmy tak jak wcześniej, wysuszyłyśmy włosy. Ja zostawiłam rozpuszczone, a Natty związała je w kucyka. Wyszłyśmy. Na korytarzu czekali już na nas One Direction. Na końcu korytarza dostrzegłyśmy dziewczyny skaczące z radości i przeglądające zdjęcia zapewne zrobione z nimi. Rzadko kiedy ktoś prosił ich o autograf. U nas, w Londynie, widok gwiazd to prawie codzienność. Zayn coś gadał do Harry'ego, Liam z Louisem rozmawiali o dziewczynach, które tędy przechodziły, a Niall jadł batona. Chociaż nie, on nie jadł. On wsuwał w niesamowitym tempie. Patrzyłyśmy na niego z przerażeniem.
- No co? - zapytał z pełną gębą.
- Nic, nic. - Ktoś dzwonił kiedy byliśmy na basenie. - Sorki, muszę oddzwonić. - Wybrałam numer. Ktoś odezwał się w słuchawce.
- Jenny, gdzie są moje czarne bokserki? - zapytał Chris, a ja zaniosłam się chichotem.
- W pralce przecież. Muszę kończyć. - stwierdziłam gdy zobaczyłam co wyrabiają chłopcy...
Wasza Daria xx